FUNDACJA WITTING TRUST: HISTORIA, KTÓRA WSPIERA POLSKIE DZIECI
WSTĘP:
Czy wiecie, że u podstaw pomocy, jaką dziś otrzymują od Fundacji Witting Trust polskie dzieci zmagające się z niewydolnością nerek, leży historia sprzed stu lat, związana z żydowską rodziną pochodzącą z Wielkopolski? Artykuł, który macie przed sobą, to fascynująca podróż w czasie, odkrywająca korzenie Fundacji S.C. Witting Trust. Założył ją w 1925 roku Sigismund Charles Witting, przedsiębiorca z Poznania, który odniósł sukces w Anglii. Co zaskakujące, pomimo burzliwych relacji polsko-niemiecko-żydowskich w tamtym okresie, Witting przeznaczył znaczną część swojego funduszu na wsparcie potrzebujących w Polsce. Dziś, dzięki zaangażowaniu i pracy m.in. nefrologa, pana Hansjörga Rothe, ten historyczny testament hojności przekłada się na realną pomoc. Dowiedzcie się, jak dalekowzroczność Wittinga i determinacja osób kontynuujących jego misję, wspierają dziś dzieci dializowane i z chorobami nerek poprzez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Moje Nerki, dając nadzieję i radość dzieciom, takim jak ta grupa, która niedawno spędziła wakacje w Lipsku.
FUNDACJA WITTING TRUST
Człowiek, który ustanowił SC Witting Ttrust urodził się w 1848 roku jako Sigismund Carl Witkowski. Jego rodzice, kupiec bławatny Arnold i jego żona Ernestyna z domu Krakau, mieszkali wówczas w Poznaniu (księga adresowa z 1844 roku podaje, że w samym centrum miasta – w przyrynkowej kamienicy nr 79). Witkowscy wywodzili się jednak z małego miasta Witkowo, położonego jeszcze dalej na wschód, tuż przy granicy wyznaczonej podczas kongresu wiedeńskiego w roku 1815 (niewielka różnica w jej przebiegu wpłynęłaby znacznie na losy tej licznej rodziny, którą najprawdopodobniej nadal – aż do dziś – określano by nadal jako tzw. „polskich Żydów”).
Zgodnie z trendem poszukiwania awansu społecznego poprzez przeprowadzki z prowincji ku coraz większym ośrodkom, Arnold Witkowski nie zagrzał miejsca w Poznaniu i na początku lat 50. przeniósł się z żoną i kilkorgiem dzieci do Berlina, gdzie rodzina jeszcze się powiększyła. Po latach, gdy Arnold zmarł, jego dzieci zmieniły wyznanie, a większość także nazwisko – na Witting. Na marginesie warto dodać, że w czasie niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej, gdy Witkowscy, Wittingowie i wszyscy ich krewni byli ścigani ze względu na pochodzenie, wielkopolskie Witkowo, z którego się wywodzili, z jakiegoś powodu zostało przemianowane na Wittingen. Tylko jeden z braci Sigismunda Carla, lekarz psychiatra Ludwig Witkowski, pozostał przy oryginalnym nazwisku. Zupełnie innym imieniem i nazwiskiem od dłuższego już czasu posługiwał się najsłynniejszy z braci, Felix, znany jako Maximilian Harden, późniejszy twórca tygodnika „Die Zukunft”. Reszta rodzeństwa została Wittingami: Max, dwaj prawnicy Julian i Richard, przez dziesięć lat nadburmistrz Poznania, potem bankier, a następnie współtwórca konstytucji Republiki Weimarskiej, jedyna siostra Henrietta oraz najmłodszy ze wszystkich Heinrich.
Dalszych badań wymaga ustalenie, kiedy, z jakiego dokładnie powodu i w jakich okolicznościach Sigismund Carl przeniósł się do Anglii. Ze strzępków informacji wynika jedynie, że założył tam świetnie prosperujące przedsiębiorstwo branży metalowej, które pomagał mu prowadzić młodszy brat – od teraz nie Heinrich, ale Henry. Sigismund został naturalizowany i posługiwał się odtąd imionami Sigismund Charles.
Jako bogaty człowiek wybudował w Hollingbury Copse na przedmieściach Brighton okazałe domostwo otoczone rozległym parkiem. Nigdy się nie ożenił, ale z zachowanego w rodzinie zdjęcia można wnioskować, że wielkim uczuciem darzył zwierzęta.

Był też wrażliwy na potrzeby innych ludzi. Gdy w obliczu wojennych problemów aprowizacyjnych w lutym 1917 roku minister rolnictwa Rowland Prothero wystosował apel do dyrektorów placówek edukacyjnych, by zamieniać przyszkolne tereny zielone w ogrody warzywne, Witting był jednym z najbardziej szczodrych mieszkańców Brighton, którzy postanowili włączyć się do tego ogólnonarodowego przedsięwzięcia. Zaoferował burmistrzowi miasta nieodpłatnie 5 akrów żyznej ziemi, a dodatkowo przekazał 10 funtów na pokrycie kosztu zakupu potrzebnych nasion.
Kilka lat później liczący już ponad 70 lat bogacz postanowił przenieść się do Monako. Pociągać go mógł tam nie tylko luksus i wspaniały widok francuskiej riwiery, ale także ciepły klimat, którego w Anglii niewątpliwie mu brakowało, skoro jego posiadłość w Brighton – wbrew lokalnej tradycji – zaopatrzona była w podwójne, skrzynkowe okna. Gdy bezdzietny właściciel postanowił się wyprowadzić, tę właśnie posiadłość należało teraz sprzedać. Na planie przygotowanym przed planowaną aukcją, przeprowadzoną jesienią 1925 roku, zachowały się interesujące obostrzenia dotyczące poszczególnych części ogromnej działki: nie mogą tu powstać żadne baraki, restauracje na świeżym powietrzu, browary, gorzelnie, puby czy inne lokale handlujące spirytualiami ani żadne podobnie uciążliwe dla otoczenia przedsiębiorstwa.

W efekcie w 1928 roku otwarto tu szkołę z internatem dla chłopców w wieku 6–15 lat (Hollingbury Court Boys’ Preparatory School), dobudowując do oryginalnego domu dodatkowy pawilon z pięcioma klasami i łaźnią. Budynek służył celom edukacyjnym do 1961 roku, kiedy został wyburzony pod osiedle typowych brytyjskich piętrowych pojedynczych, bliźniaczych i szeregowych domków. Kształt działki Wittinga jest jednak do dziś rozpoznawalny na mapie (kwartał między Surrenden Rd., Ditchling Rd. i Friar Cres.).

Oprócz nieruchomości trzeba się było wyzbyć także majątku ruchomego i być może właśnie przy tej okazji Witting przekazał londyńskiemu Muzeum Wiktorii i Alberta japoński czajnik do herbaty. Poza tym majątek bogatego przedsiębiorcy przechodzącego w stan spoczynku ewidentnie przekraczał potrzeby emeryta, nawet mającego odtąd żyć w najbardziej ekskluzywnym miejscu Europy. 12 sierpnia 1925 roku stanowił więc fundusz swojego imienia, mający odtąd wspierać osoby starsze (powyżej 60 lat), dzieci (poniżej 15 lat) oraz uczniów przygotowujących się do studiów uniwersyteckich. O ile zrozumiałe jest to, że beneficjentami wsparcia z S.C. Witting Trust mieli być Anglicy i Niemcy – wśród jednych wszak mieszkał od lat, a z drugimi z pewnością się utożsamiał, podobnie jak cała jego rodzina – o tyle zastrzeżenie, że 20% funduszu ma być przekazywane mieszkańcom Polski, musi zastanawiać. Faktem jest, że Witkowscy nie tylko nazwiskiem nawiązywali do miasta znajdującego się w Wielkopolsce, najstarszej historycznej krainie państwa polskiego („witkowski” znaczy tyle co „związany z Witkowem” lub „pochodzący z Witkowa”), ale rzeczywiście stąd właśnie się wywodzili. Genealogia rodzinna Witkowskich z Witkowa sięga czasów I Rzeczypospolitej, dużo głębiej niż aneksja Wielkopolski przez Prusy w 1793 roku. Z drugiej jednak strony nie można zapominać, że w momencie ustanawiania funduszu stosunki polsko-żydowskie ani polsko-niemieckie nie były dobre. Wielkopolscy Żydzi, co najmniej od 1848 roku identyfikujący się raczej z kulturą i państwem pruskim, po I wojnie światowej w przytłaczającej większości opuścili tereny należące teraz do odrodzonego państwa polskiego, a Polacy wcale za nimi nie tęsknili. Sytuacja demograficzna, społeczna i polityczna zmieniła się diametralnie i gdyby Sigismund Charles pominął w zapisach fundacyjnych mieszkańców kraju swojego pochodzenia, byłoby to zupełnie zrozumiałe. Zrobił inaczej. Dlaczego? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy, ja jednak pozwalam sobie interpretować brak danych optymistycznie – wierzę, że był po prostu dobrym i szczerym człowiekiem, który nie pielęgnuje w sobie żalów i resentymentów.
Sigismund Charles Witting zmarł w Monte Carlo 23 lutego 1933 roku. Miejsce jego pochówku nie jest znane.

Źródła:
The London Gazette, issue 33939 (12 May 1933), p. 3253 (https://www.thegazette.co.uk/London/issue/33939/page/3253 [31.08.2025])
D. d’Enno, Brighton in the Great War, Barnsley 2016 (https://books.google.pl/books?id=E1SqCwAAQBAJ&pg=PT209&lpg=PT209&dq=sc+witting+school&source=bl&ots=Ep6RiaXAom&sig=ACfU3U2XgkBeUmKLSARIIUaAf1hdX0sv1w&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiItojlucvxAhWslosKHTB4Av8Q6AEwEXoECBQQAw#v=onepage&q=sc%20witting%20school&f=false [13.09.2025]
https://martinriches.de/hardenmore.html [13.09.2025]
https://www.mybrightonandhove.org.uk/places/placescho/hollingbury_court_school/hollingbury_court_school [13.09.2025]
https://www.thekesters.net/Genealogy/Witkowski.html [13.09.2025]
HANSJÖRGA ROTHE – LEKARZ Z LIPSKA
Londyńscy przyjaciele, wypełniając wolę S.C. Wittingsa, powierzyli Niemieckiemu Zgromadzeniu Rocznemu zadanie rozdzielania funduszy przeznaczonych dla niemieckich i polskich dzieci.
Przez wiele dziesięcioleci Heinrich Brückner wykorzystywał swoje bliskie kontakty z polską gminą po drugiej stronie Odry, we Frankfurcie nad Odrą, by założyć tam szkołę dla młodzieży mającej trudności w nauce. Gdy po latach, już jako ponad dziewięćdziesięciolatek, postanowił przekazać to zadanie następcy, wybór padł na pana Hansjörga Rothe. Uroczyste przekazanie miało miejsce podczas wschodniego zgromadzenia okręgowego.
Pan Rothe, lekarz pochodzący z Lipska, pracuje na oddziale dializ w Weißwasser, tuż przy polskiej granicy, w Górnych Łużycach. Jak sam mówi:
„Zgodnie z wizją S.C. Wittingsa szukałem partnerów w Polsce, których znałem ze swojej pracy zawodowej. Wybór padł na Ogólnopolskie Stowarzyszenie Moje Nerki, które w całym kraju wspiera dzieci zmuszone do regularnych dializ z powodu niewydolności nerek.”
W sierpniu tego roku dziesięcioro dzieci z Zabrza spędziło tydzień w Lipsku. Wszyscy wrócili pełni wrażeń i radości, dlatego na zakończenie relacji zamieszczamy wspólne zdjęcie zrobione przed wejściem do lipskiego zoo.
